Błędy popełniane podczas łączenia
Każdy, kto kiedykolwiek dołączał do stada nowego szczura, musiał się zetknąć z łączeniem. Znany jest schemat, kolejne kroki, wszyscy wszystko zawsze robią „książkowo”, „jak w plikach”, a jednak wciąż zdarzają się problemy, czasem również u doświadczonych osób. Nie chcemy powielać tekstów o tym, jak łączenie robić dobrze po kolei, bo tego schematu zwykle się wszyscy trzymają. Chcemy raczej pochylić się nad błędami, które popełniają właściciele podczas łączenia. Wydaje się nam, że zapewnienie szczurom odpowiednich warunków łączenia, zgodnych ze schematem teren neutralny – mała powierzchnia – nieumeblowana klatka – umeblowana klatka – wybieg robi wszystko i szczury powinny się dogadać. Niestety, nie jest to takie proste. Mimo że jako ludzie jesteśmy dziwną i wymykającą się z pewnych ram częścią stada, nasze działania podejmowane w trakcie łączenia, nasze słowa i emocje mogą mieć naprawdę duże znaczenie. Szczury są inteligentne i empatyczne, i niby jest to dla nas oczywiste, a jednak często o tym zapominamy.
|
Postrzeganie każdego szczura tak samo
Szczury, podobnie jak ludzie, mogą być ekstrawertykami, introwertykami, mogą być otwarte na obcych lub wręcz przeciwnie, pozytywnie nastawione do zmian lub ciężko się dostosowujące. Mogą nie mieć problemu z dzieleniem się meblami w klatce, a mogą mieć z tym duży problem, bo ta rura, ten hamak lub ta część wybiegu jest ich. I koniec. Zapomina się, że ile szczurów, tyle charakterów, osobowości, upodobań i wymaga się po cichu, by każdy zachowywał się tak samo. Tymczasem jeden szczur przyjmie innego do stada bezproblemowo, inny do polubienia nowego kolegi będzie potrzebował zmiany otoczenia – zdarza się, że terytorialne mocno szczury trzeba łączyć w innym mieszkaniu (uspokajamy: nie trzeba mieć 2 nieruchomości, by mieć szczury). Niektóre od razu mogą bez problemu spędzać dużo czasu lub nawet cały czas z nowym towarzyszem, innym trzeba tego nowego towarzysza „dawkować”. Pamiętać należy też o tym, że jak każda żywa istota, szczury mogą mieć swoje lepsze i gorsze dni.
Zapominanie, że to nie zawsze rezydent generuje konflikty
To zdarza się nam rzadziej, gdy łączymy ze stadem dorosłego nowicjusza, natomiast przy młodych szczurkach jest to norma. Znamy wszyscy kochane, grzeczne dzieciaczki i irytujące, wredne bachory, prawda? U szczurów nie jest inaczej. Czasem pozwalający sobie na zbyt wiele maluch musi zderzyć się z rzeczywistością i nauczyć się, że nie każdy będzie wobec niego tak cierpliwy jak była mama i rodzeństwo.
Pośpiech
Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. W przypadku łączenia jest to szczególnie sprawdzające się porzekadło. Łącząc szczury, nie wolno się spieszyć! One muszą się ze sobą dogadać w swoim tempie. Jeżeli zaczniemy je „poganiać”, zbyt szybko przeskakując do kolejnego etapu łączenia, możemy zepsuć sprawę. Dajmy im czas. Jedne stada lub pojedyncze szczury potrzebują go więcej, inne mniej.
Ustawianie klatek obok siebie
Kto lubi mieć sąsiada, zwłaszcza zupełnie obcego, okno w okno, ręka w górę. Szczury doskonale wiedzą o sobie, nawet gdy się nie widzą – mają znakomity węch i słuch. Konfrontowanie ich bez możliwości dokładnego obwąchania się i poznania kumuluje agresję. Lepiej nie ustawiać klatek blisko siebie, choć mogą być w tym samym pokoju pod warunkiem, że mamy odpowiednio duży pokój.
Wpuszczanie nowicjusza do klatki z rezydentami, pominąwszy poprzednie etapy łączenia
Jeden z najgorszych błędów. Szczur zostaje potraktowany jak intruz i stado nie musi wcale się oglądać na to, czy to jest dorosły szczur, czy bezbronny maluch. Zresztą dorosły w konfrontacji z całym stadem też ma dość marne szanse.
Wrzucanie nowicjusza od razu do transportera z rezydentami
Jeszcze gorszy błąd od tego poprzedniego. Zamknięcie w transporterze jest dla szczurów sytuacją stresową, do tego dochodzi mała powierzchnia bez możliwości ucieczki dokądkolwiek, no i zwykle transporter rezydentom jest znany, więc jest „ich”. Czyli mamy intruza w sytuacji bez wyjścia. Taka historia jest jedną z niewielu nam znanych, w których to samica błyskawicznie zabiła malucha.
Łączenie z pojedynczymi osobnikami, zamiast z całym stadem
Jest to sprawa o tyle dyskusyjna, że wiele osób stosuje ten sposób. My tej metody jednak nie polecamy, ponieważ łatwo trafić tutaj na minę: szczur, który w stadzie zachowuje się spokojnie i stabilnie, nagle pozbawiony oparcia w postaci stada lub jego alfy może okazać się nieobliczalny podczas spotkania z obcym dla niego osobnikiem – nawet uznać, że należy intruza zlikwidować…
Strach, panika ze strony opiekuna
Choć w szczurzym stadzie głównym gwarantem ładu i spokoju jest stabilny alfa, brak równowagi ze strony opiekuna również potrafi wpływać na łączenie. Strach i nerwowość powodują, że przestajemy myśleć racjonalnie i działamy impulsywnie, często zbędnie ingerując w łączenie, bo każda ostrzejsza bójka urasta do rangi próby morderstwa. Podobnie jak psy, szczury potrafią wyczuć emocje u właściciela. Jego nerwy czy strach mogą im się również udzielać, a to z pewnością nie ułatwia szczurom sprawy. Jeżeli czujesz, że boisz się łączenia, paraliżuje Cię myśl o tym, że „coś” się stanie – zaczekaj z nim chwilę. Lepiej, by odbyło się dzień lub dwa później, niż w takich negatywnych emocjach. Wycisz się, ewentualnie poczytaj jeszcze raz o łączeniu, jeżeli tego potrzebujesz.
„Wiszenie” nad szczurami
Nie jest to może jakiś straszny błąd, ale łączy się z poprzednim. Często, kiedy się boimy, mamy tak silną potrzebę kontroli, że dosłownie wisimy nad stadem z rękami gotowymi do rozdzielania. Nie ma takiej potrzeby. Nie oznacza to, że mamy całkiem zostawić szczury samym sobie – kontrola jest wskazana. Jednak niech będzie ona subtelna, a nasza obecność niech nie przytłacza. Ingerujmy tylko wtedy, kiedy jest to konieczne.
Odsuwanie szczurów od siebie
Wyżej wspomniane potrzeba kontroli i strach skutkują często tym, że wisząc nad szczurami sami chcemy decydować, czy dany osobnik ma zbliżać się do nowego czy nie. Na ogół dzieje się tak, gdy wiemy, że ma on dominujący charakter i jest skłonny do awantur, bo pokazał to w tym łączeniu lub w poprzednich. Tylko jak szczury mają się ze sobą zapoznać i dogadać, skoro nadgorliwy anioł stróż wciąż pcha między nie ręce, bo boi się, że na pewno zaraz się pozabijają?
Upominanie szczurów głosem, krzyk, spryskiwanie wodą, przeszkadzanie w inny sposób
„Hita… Hitka, grzecznie…!”. Niby nic wielkiego: wiemy, że Hita jest terytorialna, ma zapędy typowe dla bety i jest „niedobra” i chcemy ją trochę przyhamować. Tylko, że Hitę to może irytować i przez to nakręcać jeszcze bardziej. Szczury ciągle ze sobą „rozmawiają” na ultradźwiękach, nigdy nie wiemy w 100%, o co im poszło przed bójką – jaką mamy pewność, że należy upominać Hitę, a nie szczura, któremu chce dać nauczkę? Podobnie rzecz ma się z krzykiem, spryskiwaniem wodą lub innymi próbami przeszkadzania szczurom w bójce. Stresowanie szczurów podczas łączenia w jakikolwiek sposób tylko zwiększa frustrację, co skutkować będzie wzbieraniem agresji – wybuch tej może nastąpić natychmiast lub zostać odłożony w czasie.
Karanie agresywnego (lub „agresywnego”) szczura
Szczur nie rozumie, za co jest karany ani po co. Natomiast łatwo może skojarzyć karę i złość opiekuna z nowym osobnikiem, co na pewno nie pomoże mu się z nim zaprzyjaźnić.
Przerywanie bójek
Jest tylko jedna sytuacja, kiedy należy zainterweniować: gdy szczury biją się tak, że pojawiają się rany, z których leje się krew lub ugryzienia w newralgiczne miejsca, jak okolice genitaliów i szyi. Szczurze awantury potrafią wyglądać brutalnie: szczury się puszą, przepychają, kotłują, walczą na stójki, pokazują zęby, czasem też nimi zgrzytają, bywa, że w powietrzu fruwa futro, a na ciałkach pojawiają się zadrapania i niewielkie, niekrwawiące ugryzienia. Jednak póki nie atakują się do krwi, w szyję lub genitalia, opiekun nie powinien się wtrącać. Nigdy.
Uwaga! Często pojawia się problem podczas łączenia fuzzów, bo na fuzzie doskonale widać nawet najmniejsze ranki i w ten sposób zadrapania, którymi nie przejęlibyśmy się w przypadku szczura z sierścią, u fuzza urastają w naszych oczach do poważnej rany.
Rozdzielanie szczurów gołymi rękami
Rozzłoszczony szczur potrafi wpaść w amok. Jeżeli dochodzi do sytuacji, w której naprawdę trzeba rozdzielić szczury, nie robimy tego nigdy gołymi rękami! Pogryzieni będziemy mniej skuteczni w działaniu; takie pogryzienia niekoniecznie będą tylko trochę krwawiące. Dodatkowo wystawiamy na próbę swoją relację ze szczurem – zaatakowani tracimy zaufanie i trudno nam powstrzymać później lęk przed kolejnym ugryzieniem.
Brak obserwacji całego stada, ignorowanie niepokojących zachowań
Jeżeli stado zachowuje się w sposób podejrzany, np. boi się nowego szczura, jest to zawsze jakiś znak. Być może szczur jest chory lub wysyła stadu sygnał czytelny dla innych, a niekoniecznie dla człowieka. Jeżeli nowy osobnik, zdrowy, puszy się, a stado jest wyraźnie zaniepokojone jego obecnością – szczury z jakiegoś powodu boją się go i unikają kontaktu, więc przerywamy łączenie!
Litowanie się nad nowym szczurem
Często żal nam nowego ogona, zwłaszcza malucha, który zbiera od jakiegoś dorosłego szczura (lub szczurów) w stadzie. Nie przejmujmy się tym tak bardzo, jeżeli nie dzieje mu się wyraźna krzywda. Nawet jeżeli biedak wisi kilka godzin na prętach i schodzi na dół tylko wtedy, kiedy dominujące go szczury śpią. Całe życie wisiał na prętach nie będzie (dosyć skrajny przypadek: dawno temu w naszym męskim stadzie maluch wisiał z przerwami 3 dni na prętach). W samym współczuciu nie ma oczywiście niczego złego, ale nie ratujmy malca przed innymi niepotrzebnie. Współczujmy po cichu i czuwajmy nad nim na odległość.
Cofanie docierających się lub agresywnych szczurów do tzw. kiszonki
Kiszonka, czyli etap łączenia, w którym szczury są zgromadzone na niedużej powierzchni, zwykle diuny, małej klatki lub transportera. „Jesteśmy blisko, śpimy razem, tworzymy powolutku więzi”. Kiszonka to dobry i ważny etap, do którego przechodzi się dopiero wtedy, gdy szczury dogadują się na terenie neutralnym bez zarzutu. Nie dzieje się tak bez powodu: z małej powierzchni „wypełnionej” szczurami nie ma możliwości ucieczki ani za bardzo odpoczynku od siebie. Cofnięcie się z etapu wybiegu lub pustej klatki do etapu kiszonki, gdy szczury nie mogą się pogodzić i mają kłopot, by się dotrzeć lub wręcz ze sobą walczą, to nie tylko całkowity regres łączenia, ale także proszenie się o tragedię. Nigdy nie wsiedlibyśmy sami do windy z zachowującym się agresywnie obcym mężczyzną, prawda?
Nieprzerwanie łączenia, mimo ran do krwi lub w miejsca newralgiczne
Atak skierowany w szyję, gardło lub genitalia prawie nigdy nie jest przypadkowy. Ugryzienia powodujące rany, z których mocniej leje się krew także są poważnym ostrzeżeniem, którego nie wolno lekceważyć. W takich sytuacjach przerywamy łączenie. Jeżeli tego nie zrobimy – szczury ostrzegają do czasu. A czasami tylko raz.
Rezygnacja z łączenia po jednym niepowodzeniu
Nawet jeżeli próba łączenia zakończyła się fiaskiem, nie warto się poddawać. Gdy doszło do sytuacji, w której szczury należało rozdzielić, nie obwiniajmy szczurów ani siebie, ale usiądźmy i po wyciszeniu spokojnie zastanówmy się, co mogło pójść nie tak. Błędem jest szukanie winy po stronie szczurów w pierwszej kolejności. To my odpowiadamy za nasze stado i my nim z daleka kierujemy. Rzadko się zdarza, że robimy wszystko bezbłędnie. Szczery „rachunek sumienia” pomoże nam uniknąć wpadek i niebezpieczeństw w przyszłości. Przez źle poprowadzone łączenia, często też niecierpliwość właściciela, wiele szczurów niesłusznie otrzymuje łatkę samotnika, którego próbowano łączyć i który z nikim się nie dogadał. W naszym żeńskim stadzie najdłuższe łączenie z przerwami trwało dziewięć miesięcy: dotyczyło samicy, która całe życie była sama, bała się innych szczurów i ze strachu je atakowała. Połączona, resztę swojego dość długiego życia spędziła w kilkuogonowym stadzie, nie wywołując nigdy konfliktu. Była szczęśliwa. Warto próbować, analizować, a jeśli czujemy, że gdzieś brakuje nam wiedzy – nie bać się pytać bardziej doświadczonych osób.
©Justyna Koczorowska-Pichto & Ola Brzeska
Za konsultację merytoryczną dziękujemy p. Żanecie Lewandowskiej.